9 lis 2020

"Zbawiciel" Leszek Herman recenzja.

Zbawiciel 

Leszek Herman

Czy lubicie książki sensacyjne pokroju Kodu Leonarda? Ja bardzo. Lubię rozwiązywać zagadki w którym tle są obrazy, stare rzeźby, interesujące biografie artystów. Jestem miłośniczką malarstwa i wszystko co zbliża ludzi do sztuki popieram. Dlatego kiedy w najnowszej publikacji Leszka Hermana przeczytałam o obrazie Da Vinci naturalnie od razu poszukałam go w sieci i zapoznałam się z jego historią. Potem wróciłam do czytania tej wielowątkowej powieści.

Główną bohaterką jest rezolutna Paulina, dziennikarka - kto czytał poprzednie części ten wie... Ja natomiast dopiero teraz ją poznałam. Ogarnięta i sympatyczna babeczka swoją drogą. W pracy współpracuje z Piotrem pracującym na UMOWĘ ZLECENIE, uwierzycie??? Ale nie o tym. Bo zbliżają się wreszcie upragnione wakacje a tu ogórkowy czas przerywa wybuch w katedrze. Szok! W takim miejscu? Podczas koncertu? A do tego okazuje się że na zgromadzonych w środku ludzi spadają płatki róż i karteczki z dziwnym szyfrem. 

Kto za tym stoi? Pomysłów jest wiele - szaleni ekologowie, antyglobaliści, jakiś żartowniś?... Jakiekolwiek jest wytłumaczenie Ulka koleżanka redakcyjna dostaje ten temat. Razem z naczelną która zastępuje szefa, bagatelizują temat. Nawet gdy w innej części miasta dochodzi do kolejnego wybuchu starają się ukręcić historii łeb. Paulina przypadkowo trafia na kilka tropów - zamiast je wykorzystać Ulka oskarża ją o podkradanie tematu. Czy to zatrzyma dziennikarkę - oczywiście nie :) Dziewczyna prowadzi śledztwo na swoją rękę. 

W tym samym czasie jej chłopak Igor miał zleconą inwentaryzację spichrzów na Łasztowni. Niestety praca się przeciąga bo okazuje się że całość zalana jest betonem. Znika podwykonawca i znajomy Igora. A prosta praca zaczyna sprawiać coraz więcej problemów. Termin oddania prac się zbliża tak jak wymarzone wakacje pary. 

Akcja jest wartka i wielowątkowa . Trzeba być bardzo uważnym żeby nie wypuścić żadnej nitki z ręki. Podoba mi się że autor skupia się na wielu wydarzeniach i ani na chwile nie zwalnia tempa. W końcu dobrze wykorzystanie 600 stron. Tyle się tu dzieje że jestem pod każdym względem zadowolona. Autor musiał poświęcić dużo czasu na research aby przygotować tak zajmującą lekturę.

Intrygujące jest również miejsce akcji, zakamarki Szczecina i okolic. Z jednej strony czujesz klimat opisywanego miejsca. Z drugiej z wielką przyjemnością na żywo chciałbyś zobaczyć co opisuje autor.  Akcja dzieje się także w przeszłości która wywiera wpływ na to co dzieje się teraz. Zależności po prostu nie dało się uniknąć.

To kawał solidnie osadzonej historii. Postacie są dopracowane i charakterystyczne. Nawet z groteskowych sytuacji ( motyw śledzenia chłopaka) wychodzą z twarzą. Miło w ich towarzystwie spędzać czas - choć przyznam że pewne stereotypowe zachowania były dla mnie zaskoczeniem. Ale nie muszę akceptować każdej cechy bohaterów żeby całość mi się podobała. 

Jak wypada porównanie do którego posunęłam sie na wstępie? Elegancko! Zbawiciel spokojnie może zająć miejsce wśród bestsellerów znanego autora. A zakończenie... Ha nie zdradzę co by nie psuć wam zabawy podczas czytania. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

 

*

Pani KoModa

5 komentarzy:

  1. Na pewno, w odpowiednim dla siebie czasie będę czytała tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sama recenzja mnie wciągnęła, więc co dopiero książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie zaciekawiłaś. Kod Leonarda przeczytałam z zainteresowaniem. Sięgnę po tę powieść, dziękuję:)
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś czuję, że dla mnie tematyka, zapowiada się bardzo ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że masz ochotę podzielić się ze mną swoimi myślami. Dziękuję!