28 lut 2025

Zbieracze borówek - Peters Amanda recenzja


Zbieracze borówek 

Peters Amanda

O jak ja na nią czekałam. "Zbieracze borówek" nie raz wyświetliły mi się na instagramie i zbierały wiele pozytywnych opinii. Dlatego bardzo byłam ciekawa czy i ja przepadnę.

Dla mnie to była wyborna podróż. Wraz z bohaterami wchodzimy w klimat lat 60. Gdzie rdzenni mieszańcy ameryki sezonowo pomagają przy zbiorach. Poznajemy sympatyczną rodzinę zajmującą się w tym czasie zbiorem borówek. Pieniądze pomogą im utrzymać się w kolejnych miesiącach. Jedyne, na co mogą liczyć to prace tymczasowe. Lubia taki styl życia. Pogoda ducha i ciepło rodzinne wynagradza im wszelkie niedogodności. Pewnego dnia jednak znika najmłodsza córka Ruthie. Cała rodzina nie może pogodzić się z tym i cały czas szukają dziewczynki. Joe, który widział dziewczynkę, cały czas ma wyrzuty sumienia, że jej nie dopilnował. A to nie koniec tragedii, jakich doświadczy rodzina.

Poznajemy również Normę, córkę sędziego i przygnębioną, wiecznie zatroskaną matkę. Relacja tych dwóch kobiet jest skomplikowana. Po wielu poronieniach matka jest bardzo przywiązana do córki. Nie pozwala jej odejść na krok, a jeśli to robi to, zawsze wiążą się z tym przykre konsekwencje. Matka dostaje migreny, wprowadza w poczucie winy. Tłamsi ją i przytłacza. Dziewczyna zawsze czuje, że powinna ukrywać się ze swoimi uczuciami i problemami. Dobrze, że w pobliżu ma wyluzowaną ciotkę — siostrę matki — oraz jej przyjaciółkę. Z nimi jest zdecydowanie swobodniej. Dzięki nim może otworzyć się i zdradzić im swojej sekrety. A ich zbiera się coraz więcej. Czy któraś z kobiet pomoże jej je rozwikłać?

Cała historia utkana jest pięknymi słowami. Czujemy klimat panujący w powieści, zapach ogniska, cierpkość owoców. Autorka pokazała nam odczucia bohaterów oraz porusza kilka trudnych tematów: zaginięcie i śmierć dziecka, toksyczne relacje, zmowa milczenia i kłamstwa. Pomimo tego zaliczyłabym książkę do nostalgicznych i ciepłych. Dających nadzieję pomimo straty. Jestem wielką fanką indiańskiej mamy oraz pyskatej i mądrej Mae. Mama to ostoja spokoju oraz otuchy, jej niezachwiane oczekiwanie graniczy z racjonalnością. Mae to silna kobieta, która nie zawaha się powiedzieć ci prawdy w twarz. Nie pozwoli ci się użalać nad sobą. To nie wszystkie silne i dobre kobiety. Niektóre muszą stanąć przed trudnymi decyzjami i zmagać się z nimi całe życie.


Całość jest subtelna, wyważona. Kiedy doszłam do końca historii, siedziałam i wzdychałam. Chłonęłam cały obraz. Zazdroszczę każdemu, kto jej jeszcze nie przeczytał i ta przyjemność dopiero go czeka!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że masz ochotę podzielić się ze mną swoimi myślami. Dziękuję!