16 lis 2020

Miała umrzeć. Ewa Przydryga recenzja.

"Miała umrzeć." 

Ewa Przydryga

"Mała umrzeć" to druga książka Ewy Przydryga. Poprzednia przypadła mi do gustu dlatego miałam duże oczekiwania związane z kolejną. Czy autorka spełniła moje oczekiwania? 

W 1998 roku poznajemy Adę i jej paczkę. Dzieciaki żartują i wygłupiają się. Bawią się w wyzwania. Całość zabawy posuwa się krok za krokiem za daleko. Zabawa przybiera bardzo niebezpieczny tor. Dzieciaki balansują na granicy życia i śmierci. Dlaczego tak robią? Może to  przez sytuację rodzinną, problemy w szkole. Może to sposób w którym mogą się oderwać od tego co ich boli, rani. Mieć kontrolę albo ją właśnie utracić. Sposób który wybrali był fatalnym pomysłem. Ale w tym czasie nie było nikogo kto mógłby im pomóc.

Dwadzieścia lat później podczas wernisażu prac do Leny podchodzi podejrzany mężczyzna. Przebrany  za klauna uliczny grajek twierdzi że zna Lenę. Co jest o tyle dziwne, że ona nie rozpoznaje go. W jej życiu nic nie układa się dobrze. Po tragicznej śmierci rodziców, wychowała ją nieczuła ciotka, które niewiele mówiła jej o rodzinie.  Dziewczyna nie może poukładać sobie życie i ma wrażenie jakby cały czas od czegoś uciekała.

Postanawia dowiedzieć się czegoś więcej od mężczyzny, niestety on zostaje zabity przed samym spotkaniem. Przypadek? Niekoniecznie. Dziewczyna zaintrygowana wydarzeniem postanawia iść tym tropem i trafia do pewnego domu. Najbardziej niezrozumiałe jest to że ma wrażenie że już w nim była. A z tego co wie, nie mogła... Dziewczyna nie odpuszcza. Chce dowiedzieć się o co chodziło tajemniczemu mężczyźnie.

Czy uda się dotrzeć do prawdy? Czy ta wiedza będzie kosztowała czyjeś życie? 

Przepetarda.

Autorka stworzyła wciągający, trzymający do ostatniego zdania thriller. Nie odpuściła nawet przez chwilę. A im bliżej byliśmy rozwiązania zagadki tym niebezpieczniej się robiło. Tym bardziej cała historia stawała się mroczna i wstrząsająca. Ja nie mogłam oderwać się od książki - cały dzień chodziłam z nią w ręce - nad patelnią, podczas jedzenia, karmienia dzieci - nie mogłam się powstrzymać żeby nie dowiedzieć się jak się skończy. Uwierzcie że zakończenie Was zaskoczy, a nawet wyrwie z butów. 

Chyba najbardziej przerażające jest to że głównymi bohaterami jednak były dzieci i ich działania. Bo wierz lub nie, ale zło to nie tylko bezlitośni mordercy. Zło może przybrać twarz głupoty, bezsilności, żartu, bezduszności... Wydawać by się mogło że zabawa, nierozważne pomysły nie mogą skrzywdzić drugiego człowieka. Jeśli tak się stanie nic już nie będzie takie samo. Jeden przewrócony klocek popycha za sobą kolejne. A całość powoli wychodzi z cienia ukazując przerażającą prawdę. 

Autorka zwróciła moją uwagę na relacje w rodzinie. To chyba rodzina jest tutaj głównym bohaterem. Jak jest ważna i co dla niej można zrobić. Co się dzieje jak jej nie masz a co jak ją stracisz. Co się dzieje jeśli ta rodzina jest dysfunkcyjna, matka nie jest matką a ojca ciągle nie ma. Albo jest i jest agresywny. Jaki wpływ na dzieci ma właśnie to najbliższe środowisko w którym dorastają. Tu mamy szereg takich rodzin z problemami. Wydaje się że dzieci w tym wszystkim powinny być otoczone miłością a nie walczyć z i o swoje rodziny... Powieść w tym aspekcie wprost rozdziera serce. Jesteście na to gotowi??? 

Wielkie brawa dla pisarki za zbudowanie akcji i napięcia. Jak się okazuje podczas czytania wiele osób mogło mieć motyw aby zabić. Motywy tak różne jak postawy ludzkie. Za to autorka zostawia pole dla naszej wyobraźni. Nie każdy aspekt jest wyjaśniony. 

Ta lektura zdobyła lepszą notę od poprzedniej w moim subiektywnym rankingu. Mam nadzieję że autorka już zaczyna pisać kolejną powieść. Staję się w kolejce by ją przeczytać. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.

 

*

Pani KoModa

4 komentarze:

  1. Mnie również ta książka się podobała i
    dołączam się do jej polecenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach, ostatnio sporo osób poleca tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że masz ochotę podzielić się ze mną swoimi myślami. Dziękuję!